wtorek, 28 sierpnia 2012

Afazja

Afazja, nieorzekanie – pojęcie występujące w filozofii starożytnych sceptyków oznaczające zaprzestanie komunikowania sądów po zawieszeniu wydawania wszystkich sądów.
Afazja nie polega na całkowitym zamilknięciu, ale na przestawaniu wydawania sądów co do natury rzeczywistości – sceptyk może mówić, nie może jednak sądzić, że tak jak mówi z pewnością jest rzeczywiście, może mówić tylko zachowując pełną świadomość, że to co mówi jest tylko jego mniemaniem.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Ataraksja

Ataraksja (stgr. ???????? – brak zamętu, niepokoju) – niewzruszoność, równowaga ducha, ideał spokoju wewnętrznego człowieka. Stan osiągany przez wyzbycie się nadmiernych pragnień oraz lęku przed śmiercią i cierpieniem, a znajdowanie radości duchowych, których źródłem jest cnota i rozum. Termin ten wprowadził Demokryt, a charakterystyczny jest dla filozofii cynizmu, stoicyzmu i sceptycyzmu. Zgodnie z nimi jest to stan doskonały, stanowiący warunek szczęścia, a niekiedy nawet z nim tożsamy. U sceptyków wynikał z wstrzymania się od wszelkich osądów (epoché, afazja).
W psychologii ataraksja to pewnego rodzaju obojętność na własną krzywdę – nieprzejmowanie się swoimi problemami, podchodzenie do nich z dużym dystansem. Ludzie z taką cechą są bardzo zrównoważeni psychicznie, najczęściej też nigdy nie płaczą. Reakcja na bodźce zewnętrzne jest u nich minimalna.
Pojęciem zbliżonym do pojęcia ataraksji jest apatheia.

Prawie wszystko się zgadza.Oprócz reakcji na bodźce minimalne.Czasami ronię łzy,oglądając filmy.Tylko moja córka śmieje się z tego.Bo oglądam irańskie,japońskie,argentynskie,chińskie,nowozelandzkie,tureckie itp filmy.

środa, 22 sierpnia 2012

Smutek

Smutek to równoległe odwrócenie wektorów.Albo w lewo,albo prawo.Lub w prawo i w lewo.W przeszłość lub przyszłość.Przyszłość lub przeszłość..Cierpienie i radość.Radość i cierpienie.W tej karuzeli na końcu  zostaje odruch wymiotny ...i smutek.
A przecież są południki.I skosy.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Chleb


(historia prawdziwa opowiedziana przez Krzysia K.)
To już kolejny sklep,który odwiedzamy z Wołodią w poszukiwaniu niekrojonego chleba.Może jednak kupimy taki?
Nikt,kurwa,nie będzie za mnie decydował,jakiej grubości kromki bedę jadł-odpowiada Wołodia.

piątek, 17 sierpnia 2012

Osy




...(zasłyszane w radio)należy uważać na osy.Są często niebezpieczne,bo atakują na oślep wtedy,kiedy zdarzy im się pożywiać sfermentowanymi owocami,których o tej porze roku jest sporo.Jednym słowem - są wstawione.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Tato


Tatę odebraliśmy z zakładu pogrzebowego w Szczawnie Zdroju.Zapakowany był w ciemną, kamienną,dość ciężką urnę.Kusiło mnie,żeby lekko uchylić jej wieko,ale było mocno przytwierdzone do reszty.
Tato jechał,stojąc,na tylnym siedzeniu.Pierwszy raz i ostatni nie odezwał się ani słowem.Nie wszedł też z nami do Paradise,choć wcześniej lubił tu zaglądać.W domu postawiliśmy go na regale z książkami.Stał tam przez kilka dni,czekając na swój pogrzeb.Nie krzątał się już z rana w łazience i kuchni.Nie schodził na porannego papieroska.Milczał zamknięty w sobie i w urnie.Wyprowadzało to wszystkich z równowagi,bo przecież zupełnie to było do niego niepodobne.Kiedy w słoneczny dzień  niesiony przez umundurowanego pracownika cmentarza rozglądał się dookoła,pewnie poczuł się skonsternowany.Lubił być w centrum uwagi.Ale to już była przesada.

środa, 8 sierpnia 2012

......

Przez jadalnię szła jakaś pani,raczej młoda dziewczyna,sredniego wzrostu,w białym swetrze i kolorowej spódnicy,z rudawo-blond warkoczami,okalającymi po prostu głowę(...)dojrzał niewiele z jej profilu,prawie nic.Szła cicho,bez szmeru(...)jakby skradając się,z lekka wyciągnąwszy głowę,i zmierzała do ostatniego stołu,na lewo,ustawionego pod kątem prostym do drzwi,które prowadziły na werandę(...)trzymała przy tym jedną rękę w kieszeni obcisłego swetra,drugą podniosła do góry,ażeby poprawić sobie włosy(...)Ręka,która poprawiała włosy,nie była tak wypielęgnowana i delikatna jak ręce pań należących  do sfery towarzyskiej(...)Dość szeroka,o zbyt krótkich palcach,miała w sobie coś prymitywnego i dziecinnego,coś z ręki uczennicy;paznokcie jej na pewno nie znały manicure,również jak u uczennicy,byle jak obcięte nożyczkami,a skórka na bokach,jakby trochę postrzępiona,świadczyła prawie o małym nałogu obgryzaniu paznokci.
przeczytałem ten fragment  blisko 40 lat temu,jak leżałem w szpitalu w miejscowości,która niewiele różniła się od  davos.jedyna różnica,że w tym szpitalu mogłem znaleźć wtedy tylko bogatą bibliotekę.opis i niezwykła powieść zostały

david cerny

artysta z czech.stworzył rzeźbę-fontannę.dwóch facetów sika w basen w kształcie republiki czeskiej.mają ruchome penisy,które uruchamiają sie na wysłane smsy i zapisane zdania.wysikują je w kilka minut po wysłaniu.słowo w słowo.
rzeźba stoi od paru lat.nikt do tej pory jej nie zniszczył,uszkodził.

prosta historia

mój pierwszy wpis i nazwa posta jest mniej lub bardziej nawiązaniem do filmu davida lyncha prosta historia.opowieści o starszym schorowanym bohaterze,który nie może już prowadzić samochodu,dlatego kosiarką przemierza kilkaset mil,żeby dotrzeć do brata,z którym pokłócił się 20-30 lat temu.
takie historie mogą się zdarzyć tylko w podróży.i opowieściach .jak ta o zebranych w kiść gałązkach,których nie można złamać.
Jechałem autem i za Sulechowem
dostrzegłem mężczyznę,który machał do mnie,zebym się zatrzymał.Był w
średnim wieku,wyglądał schludnie,objuczony torbami.Zatrzymałem się.Zabierze mnie
pan do Świebodzina?Wsiadaj pan.Muszę dojechać do Zagórza.A ja jadę do
Torzymia.To po drodze,życie mi pan ratuje,bo musiałbym ze Swiebodzina iść na
pieszo 30 km.......I zaczęło się!Facet non stop mówił.Dowiedziałem się prawie
wszystkiego o jego życiu.A kiedy opowiedział,że jest po czterech operacjach
stawów kolanowych i bierze między innymi sterydy,zrozumiałem.
Dojeżdżamy do krzyżówki.Ile jest stąd do Zagórza-pytam się.Dwa kilometry.A
już się ściemniało.Dobra,podwiozę pana.Kiedy zatrzymałem się przed domem jego
matki,mówi do mnie:Wie pan,przed paroma godzinami jechałem pociągiem z Poznania do
Zielonej.W przedziale ze mną był też młody człowiek-student.Kiedy przyszła
konduktorka okazało się,że nie ma miejscówki.Nie miał gotówki,tylko kartę.A
ona nie miała czytnika do kart.To muszę panu wypisać bilet kredytowo-mandatowy za
300.To wyjąłem te 15 zł-opowiada- i zapłaciłem za niego.Student chciał,zebym
dał mu swój adres,ze prześle te pieniądze..daj se spokój,powiedziałem.I wie pan
co,pomyślałem,że jeszcze dziś spotka mnie coś dobrego.I pan mnie podwozi pod sam
dom.
Klepnąłem go ramię mówiąc:Bo dobre uczynki zawsze do nas wracają.
Wyjeżdżając z tej wioski pomyślałem:I tak oto bezwiednie znalazłem się w
łańcuszku dobrych uczynków.Tylko co z tym studentem,bo on pewnie też musiał
wysłuchać całej historii sympatycznego gościa na sterydach.