niedziela, 12 sierpnia 2012

Tato


Tatę odebraliśmy z zakładu pogrzebowego w Szczawnie Zdroju.Zapakowany był w ciemną, kamienną,dość ciężką urnę.Kusiło mnie,żeby lekko uchylić jej wieko,ale było mocno przytwierdzone do reszty.
Tato jechał,stojąc,na tylnym siedzeniu.Pierwszy raz i ostatni nie odezwał się ani słowem.Nie wszedł też z nami do Paradise,choć wcześniej lubił tu zaglądać.W domu postawiliśmy go na regale z książkami.Stał tam przez kilka dni,czekając na swój pogrzeb.Nie krzątał się już z rana w łazience i kuchni.Nie schodził na porannego papieroska.Milczał zamknięty w sobie i w urnie.Wyprowadzało to wszystkich z równowagi,bo przecież zupełnie to było do niego niepodobne.Kiedy w słoneczny dzień  niesiony przez umundurowanego pracownika cmentarza rozglądał się dookoła,pewnie poczuł się skonsternowany.Lubił być w centrum uwagi.Ale to już była przesada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz